Od ponad miesiąca jestem mamą i dziś jedząc ciasto drożdżowe mojej mamy uznałam, że napis z podstawka mojej ulubionej porcelanowej filiżanki jest znowu na czasie w moim życiu. Tym razem rozumiem go bardziej dosłownie :)
I wiecie co?
Podoba mi się ten rodzaj nauki, bo wynagradza mnie od niedzieli uśmiechem raz po raz :)
Chyba mam synusia mamusi. Nie wiem jak i czy z tym walczyć Haha
Widzę, że na blogach wrześniowo, i w M13 nie barkuje corocznego akcentu. W tym roku wrzosy białe... Zeszłoroczne pomarzły, jak co zimę :D.
Może macie jakies patenty?? Bo owijanie i inne rzeczy nie działają...
Miłego!! :))
czesc Tygrysku:P:*
OdpowiedzUsuńWidze ,ze kwitniesz mloda mamusiu:P
.........no a co do wrzosow ,moje padly tydzien po przesadzeniu wiec nie bede doradzala co i jak............w tym roku kupilam takie zielone cos ,nazwy nie pamietam,opakowanie wywalilam,ale mam nadzieje ze przezyje(i ze jest to roslinka balkonowa no:P:)
Kasiu, ślicznie się prezentujesz jak młoda mamusia :P :)
OdpowiedzUsuńPiękne wrzosy, niestety nie pomoge poradą jak pielęgnować :/
synuś mamusi to doobrze.. na razie :D
Buziaki :)
ślicznie razem wygladacie :) synus mamusi słodziachny :))).A u mnie wrzos filetowy zobaczymy czy przezyje
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
AG
Ślicznie wyglądasz jako mama. Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńA wrzosy hm... myślałam, ze właśnie owijanie pomaga - jakąś geowłókniną czy coś. Białą.
Do Twarzy Ci z synusiem:)) Kasiu obojetnie co zrobisz to wrzosy i tak wymarzną (no chyba,że je wkopiesz doniczkę do ziemi).
OdpowiedzUsuńWitaj Kasiu...napis na jakże mądry, do zapamiętania...a wiesz,ja tez mam córusie mamusi i nie zamierzam z tym walczyć;))) Cudne zdjęcie Wasze;*
OdpowiedzUsuńNie mam bladego pojęcia o wrzosach, ale wiem jedno, że bardzo podobaja mi się Twoje, białe;))
Pozdrawiam cieplutko
Synuś mamusi to nic strasznego..przynajmniej na tym etapie:))))
OdpowiedzUsuńBuuuziaki:****
Ja moje wrzosy trzymam w domu.. Krzaczek ma już 2 lata, kolory wyblakły, ale nadal za mną jest. Ah to przywiązanie do rzeczy... ;) Piękna Mama.
OdpowiedzUsuńnie walcz, nie ma sensu, tylko sie cieszyc;))))
OdpowiedzUsuńa na wrzosy pomyslu nie mam, bo nigdy nie mialam ich...;)P
talerzyk cudny..............***
Kasiu to prawda-uśmiech dziecka wynagradza każdą złą chwilę, każde zmęczenie i monotonność:))Teraz już to wiesz:))Cudnie razem wyglądacie!Wrzosy ulubione białe-też mam:)Buziaki!
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądacie a uśmiech dziecka wynagradza wszystko nawet nieprzespaną noc:)
OdpowiedzUsuńTak u mnie tez juz jesiennie, za sprawa wrzosow i dyni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam szczesliwa mame!
Kasiu ślicznie wyglądacie tak razem z Damiankiem. Nie walcz z "synkiem mamusi", tak już jest, jak spędzasz z nim cały czas to nie będzie inaczej, ale pewnie z wiekiem to mu się troszkę odmieni, nie martw się tym. Co do wrzosów to u mnie niestety też zmarzły na ogrodzie i co roku kupuję nowe sadzonki. Buziole dla WAS!!!!
OdpowiedzUsuńtak.....Mamusi Króliczek....gdzie mu będzie lepiej jak nie u mamy przy piersi?
OdpowiedzUsuńNa wrzosach się nie znam ;)
Miłego wieczoru
Red